Pradziadek Pradziadek
524
BLOG

Dokąd zmierza Salon 24?

Pradziadek Pradziadek Rozmaitości Obserwuj notkę 19

 

Nie da się zaprzeczyć, że Salon 24 odniósł duży sukces, przyciągając w stosunkowo krótkim czasie wielu interesujących blogerów i komentatorów reprezentujących najprzeróżniejsze zawody, środowiska i opcje polityczne. Talent i wiedza tych najbardziej utalentowanych i pracowitych sprawiły, że nie tylko liczba odsłon salonu biła wszelkie rekordy, ale także wzrastał jego prestiż.   Dzięki ogłaszanym konkursom udało się wyłonić najlepszych blogerów występujących tu w ciągu ostatnich dwóch lat. Zdawać by się mogło, że ci najlepsi powinni cieszyć się szczególnymi względami Administracji, bo przecież wiadomo, że to im głównie portal zawdzięcza popularność a więc i tzw. klikalność – będącą odpowiednikiem liczby sprzedanych gazet czy oglądalności stacji telewizyjnych, czyli parametrów, z których w pierwszej kolejności rozliczane bywają zarządy firm zajmujących się mediami. Tymczasem, wbrew oczekiwaniom, zwycięstwo w konkursie lub wybicie się blogera ponad przeciętność kończy się na ogół rozstaniem z Salonem, lub co najmniej utratą łask Administracji.

           Wiadomo, że główną przyczyną rozdźwięków między Administracją i tymi uznanymi blogerami jest brak czytelnych zasad eksponowania na stronie głównej ich nowych notek. Zbyt często umieszcza się na szczycie SG notki nie wyróżniające się niczym szczególnym, kosztem wybijających się blogerów, których notki lądują w piwnicy. Co może być podstawą takiego stwierdzenia? Aby odpowiedzieć na to pytanie wystarczy porównać listy zgłoszonych w konkursach kandydatur autorów najlepszych notek w ubiegłych dwóch latach z listą autorów  notek uznanych przez Administrację za warte najczęstszego eksponowania na szczycie SG. Wnioski nasuwają się same. Gdyby chociaż Admini zgłosili dla przyzwoitości swoich pupilów do konkursu! A gdzie tam? Trudno wręcz oprzeć się wrażeniu  są oni w pełni świadomi, że promują chłam i nawet nie próbują poddać weryfikacji swoich decyzji. Nie chcę operować nazwiskami lub nickami autorów wyróżnianych tandetnych notek, by nie wywoływać burzy w szklance wody, bo przecież nie o to tu chodzi. Ale, dla przykładu, czy oględnie mówiąc, nieprzemyślane notki niektórych posłów, czy nawet europosłów warte są wyróżnienia długotrwałym przetrzymywaniem na szczycie SG? Albo notki mogące z powodzeniem startować w konkurencji najgłupszych, a nie najlepszych notek. Jeżeli ktoś ma trudności w identyfikacji tych najlepszych blogerów, to może sprawdzić, czyje notki publikowane są najczęściej np. w Gazecie Warszawskiej. I może porównać z nickami autorów najczęściej goszczących na szczycie SG Salonu. Takie rażące mijanie się z odczuciami większości tzw. „blogerskiej tłuszczy” owocuje odpływem tych najlepszych i najambitniejszych do innych portali. Tak było z Toyahem i Łażącym Łazarzem. Wiele na to wskazuje na to, że na podobnej drodze jest Coryllus, który po przekonujących zwycięstwach w konkursach przeprowadzonych w tym roku w Arcanach i Salonie (w kategorii Kultura) coraz rzadziej gości w Salonie, chociaż jeszcze nie tak dawno publikował tu codziennie nawet kilka nowych notek. Mimo pojawiania się ostatnio po dość długiej przerwie na SG notek Aleksandra Ściosa uwaga ta dotyczy również jego. Jedyną bodaj dobrą stroną takiego beztroskiego marnowania potencjału Salonu było powstanie konkurencji, czyli Nowego ekranu, ale to był chyba efekt niezamierzony przez Administrację, więc trudno to wydarzenie zaliczyć do jej sukcesów.  

Najbardziej jednak spektakularnym przejawem nierozważnego postępowania Administracji Salonu był sposób potraktowania  najznamienitszego jak dotąd gościa Salonu, prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego przez redaktora Igora Jankego w rozmowie przeprowadzonej w czwartek 31 marca br., a zwłaszcza w jego liście otwartym do prezesa PiS z 1 kwietnia br. Nie chcę tutaj tego listu szeroko komentować, bo zgadzam się z większością krytycznych komentarzy pod jego adresem i niewiele mógłbym do nich wnieść nowego. Nawiasem mówiąc, do najtrafniejszych komentarzy zaliczyłbym ten autorstwa Niewolnika (nr 0185: dziennikarskość). Chciałbym jedynie powiedzieć, że ta skrajnie arogancka „propozycja” skierowana do prezesa PiS („pytania będę zadawał takie, jakie uznam za stosowne”) przypomniała mi moją pierwszą rozmowę z młodym esbekiem po odwołaniu stanu wojennego, który takimi właśnie słowami ją zaczął. Przypomniałem też sobie, z jaką kindersztubą na początku stanu wojennego prowadziło ze mną pierwszą rozmowę dwóch starszych pułkowników SB (tak się przynajmniej przedstawili), którzy odstawiali taki Wersal, że „nie dostrzegali” nawet znaczka „Solidarności” wpiętego w klapę mojej marynarki. A przecież mogliby o niego zapytać. I pomyśleć, że pan redaktor Janke nie potrafił się powstrzymać od skierowania do prezesa PiS pytania o ocenę patriotyzmu Tuska, pytania godnego raczej trolla niż doświadczonego dziennikarza. Aż trudno uwierzyć, że uznał je za ważniejsze od innych pytań które się cisną do ust w rozmowie z szefem największej partii opozycyjnej w obecnej sytuacji w Polsce. Z człowiekiem, który w niedawnych wyborach prezydenckich zdobył poparcie niemal połowy rodaków biorących w nich udział mimo nieustającej kampanii oszczerstw skierowanej przeciwko niemu. 

Wcale bym się nie zdziwił, gdyby potraktowany w taki sposób Jarosław Kaczyński spełnił życzenie pana redaktora Jankego i przestał z nim rozmawiać. Wtedy pan redaktor nie usłyszałby już nigdy krytycznych uwag o jego dziennikarskości z ust prezesa PiS, o co tak usilnie zabiega.

Ale czy aby na pewno dobre samopoczucie pana redaktora jest sprawą najważniejszą? Czy nie rozsądniej byłoby zacząć myśleć kategoriami interesu Salonu i przyciągać do niego najwybitniejsze osobowości zamiast je zniechęcać do utrzymywania z nim kontaktów? Myślę, że odpowiedź narzuca się sama. Proponowałbym zatem panu redaktorowi Jankemu rozważenie dwóch pomysłów, które pozwoliłyby skierować ewolucję Salonu w postulowanym przeze mnie kierunku, a sądząc po ostatnich krytycznych komentarzach, myślę nawet, że nie tylko przeze mnie. Otóż wzorem konkurencji Salonu, czyli Nowego Ekranu, proponowałbym powołać do życia wyłonioną w drodze wyborów Radę Programową, a ponadto przeprosić pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego za ostatnie niefortunne słowa skierowane pod jego adresem.

Salon 24 mimo tych słów krytyki, jest ważnym przedsięwzięciem, ma ogromny dorobek i warto zabiegać o utrzymanie a nawet umocnienie jego pozycji w przestrzeni publicznej. Narodziło się tu wiele cennych inicjatyw, spotkało się tu wielu interesujących ludzi, którzy wciąż tworzą  ogromny, trudny do przecenienia potencjał. Sam jestem wdzięczny panu redaktorowi Jankemu za to, że właśnie w stworzonym przez niego od podstaw Salonie udało mi się zawrzeć wiele cennych znajomości, bo okazało się że wiele tych starych nie wytrzymało próby czasu. I dlatego m.in. nie jest mi obojętna przyszłość Salonu.

 

 

Pradziadek
O mnie Pradziadek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości