Pradziadek Pradziadek
586
BLOG

CICHA LIKWIDACJA IPN

Pradziadek Pradziadek Polityka Obserwuj notkę 20

        Odkąd prezesem IPN został śp. Janusz Kurtyka zbierałem namiętnie niektóre publikacje wydane przez Instytut – to takie niezbyt kosztowne hobby. Miałem taki zwyczaj, ze w wolnych chwilach zaglądałem na stronę  www.ipn.gov.pl , wybierałem interesujące mnie książki, rezerwowałem je telefonicznie w Centrum Edukacyjnym IPN przy ul. Marszałkowskiej 21/25, gdzie byłem zawsze bardzo uprzejmie obsługiwany, i kupowałem je, jadąc z pracy do domu. Przy sprzedaży odliczano mi zawsze jakiś rabat, więc płaciłem mniej niż wynosiła nominalna cena. Żona wprawdzie mi nie wierzyła i zawsze przygadywała, że ja tylko tak mówię, żeby ukryć prawdziwe koszty swoich przyjemności. Ale każdy, kto kupował książki bezpośrednio w IPN, na pewno przyzna rację mi, a nie mojej żonie.

Piszę o tym w czasie przeszłym, bo od nowego roku wszystko się zmieniło. Na gorsze oczywiście. To znaczy nie wszystko. Obsługa w dalszym ciągu jest bardzo miła. Ale wybranych książek już nie mogę tam kupić. Okazuje się, że nowy prezes IPN okazał się bardzo sprawny w dezorganizacji pracy zarządzanego przez siebie Instytutu i to, co zorganizował jego poprzednik i co działało bez zarzutu, potrafił tak dokładnie sparaliżować, że to nie działa już nawet gorzej, ale nie działa wcale. A to jest, przyznają Państwo, sztuka nie lada.  Początkowo, gdy dzwoniłem do Centrum, dowiadywałem się, że zlikwidowano gospodarstwa pomocnicze i nie ma kto sprzedawać tam książek, ale już niedługo, już od lutego, wszystko będzie dobrze. Minął jednak luty, kończy się marzec i nikt nic nie wie, nie tylko w Centrum. Zapragnąłem kupić książkę p.t. „Wolne media? Środowisko dziennikarskie w 1989 r.” Dzwonię i pytam. Nie, nie ma.  To wydał Oddział w Szczecinie, tam musi pan pytać. Teraz każdy Oddział IPN sam sprzedaje swoje książki. No więc dzwonię do Szczecina. Nie, nie może pan u nas kupić. Ale może pan zapyta w empiku w Galaxy, bo my tam oddajemy do sprzedaży swoje książki. Dostałem nawet numer telefonu do tego empiku, ale trwające prawie tydzień próby zakończyły się niepowodzeniem. Dzwonię więc i do Centrali w Warszawie. Trzeba czekać, pewnie jeszcze nie ma ich w sprzedaży, może już niedługo coś się zmieni. Ale słyszę, że tam po drugiej stronie słuchawki też trafiłem na kogoś, kto myśli o tych zmianach w Instytucie podobnie jak ja. Dowiaduje się przy okazji, że śp. Janusz Kurtyka tak rozwinął działalność wydawniczą, że w 2009 r. IPN wydał ponad 170 książek, w 2010 r., jeszcze z rozpędu 200, a w tym, po ubiegłorocznej zmianie  szefa w IPN – 0, słownie zero książek. Dzwonię ponownie do Szczecina, bo bardzo mi na tej książce zależy. I znowu trafiam na uprzejmego rozmówcę, ale książki sprzedać mi nie może. Podsuwa mi jednak pomysł, że może by tak uderzyć do pewnej księgarni, do której Oddział w Szczecinie też oddaje swoje książki. Dostaję nawet numer telefonu.   I dzwonię – jest! Ostatnia książka.A miałem przecież jeszcze czekać!Na całe szczęście udało mi się ją zamówić. O rabacie oczywiście nie ma mowy. Nawet nie pytałem. Zapłacę za to dodatkowo  15 zł tytułem kosztów przesyłki. Ale niech tam. Grunt że zdobyłem książkę. Będę tylko musiał coś powiedzieć żonie.

           Przyznam, że te zmiany bardzo mnie niepokoją. Bo okazało się, że przeciwnikom IPN mało było podporządkowania władz Instytutu. Wpadli na pomysł jego likwidacji bez likwidacji. Niby IPN działa. I jego prezes i pracownicy chodzą do pracy. Codziennie i punktualnie. Pewnie prowadzą badania, bo jest tam wielu zaangażowanych historyków i archiwistów. Ale książek się już nie sprzedaje, a nawet nie wydaje. Genialne rozwiązanie. Nikt Instytutu nie rozwiązał, ale już  on kłopotliwych książek nie wyda. I o to chodzi. Byle do wyborów. A potem się zobaczy. A może w tej sprawie wypowiedziałby się w Salonie pan profesor Antoni Dudek?

Pradziadek
O mnie Pradziadek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka